Archiwum luty 2009


lut 22 2009 Witajcie blogersi
Komentarze: 7

Witajcie!

To ja dziewczyna z marzeniami.

To mój pierwszy blog w życiu, mam nadzieję, że często będę tu wpadać i wam opowiadać o wszystkim co mnie spotkało...

Kilka słów o sobie na sam początek... Jestem najmłodsza w rodzinie. Mam starszego brata i siostrę. Mam tatę i mamę. Brzmi pięknie? Jakbym wam opowiadała bajkę? Otóż nie. Moje życie jest do bani, tak sądzę. Przekroczyłam już granicę dorosłości, wkrótce stuknie mi 20 lat. I jak do tej pory nie zrobiłam nic ze swoim życiem, nic, z czego byłabym dumna, co mogłabym w przyszłości wspominać z uśmiechem na twarzy. Od zawsze jestem nieszczęśliwa...

Mój ojciec od kiedy tylko pamiętam pił, współczuję mamie, że była zmuszona związać się z takim człowiekiem. Takie były czasy. Samotna kobieta z trójką dzieci? To było nie do pomyślenia. Mama pochodzi ze wsi, matkę miała okropną. Całe dzieciństwo była tą gorszą. Przykro mi się robi, gdy mama opowiada kolejną smutną historię ze swojego życia. Już nie chcę o tym myśleć...

Ojciec nigdy nas nie bił, tylko krzyczał. Gorzej było z mamą, często ją bił, a my mali co mogliśmy zrobić? Tylko się przyglądać. Ojciec był zazdrosny o nią, całe życie wypominał, że ja i moje rodzeństwo nie jesteśmy jego dziećmi. To bardzo przykrę. Zawsze mnie to bolało i nadal boli.

Aż nadszedł czas wybawienia. Dziadek wybudował dom, do którego wyprowadziła się mama. Było mi smutno bez niej. W domu było pusto, bez gospodyni, obiadów, bez niej. To tak jakbym straciła najważniejszą osobę w życiu. Widywałyśmy się codziennie, ale mama już nie spała w domu, w naszym starym mieszkaniu, lecz w nowym w stanie surowym domku jednorodzinnym.

Nie wiem ile to trwało...miesiąc? Może dwa? Mając 13 lat i ja zmieniłam miejsce zamieszkania. Pewnego dnia w mieszkaniu wynikła awantura i bijatyka pomiędzy mna i siostrą, a bratem. Nie chcę wnikać w szczegóły, ale po tym zajściu, wszystko już było jasne. Ja i siostra zamieszkałyśmy w domku w stanie surowym z mamą, brat został z ojcem.

Ojciec przychodził do nas, przepraszał. Ale nic się nie zmieniło. Tak chyba będzie lepiej. Nic tak nie boli jak przykre słowa od bliskiej osoby. W wieku 13lat ojciec nazwał mnie bezpodstawnie kurw*. Znienawidziłam go za to. Wiem, że pomyślicie sobie: "Ale to twój stary". A ja wam powiem, że dla mnie stary już nie istnieje, już o nim nie myślę, nie wspominam, nie mam z nim miłych wspomnień. Dziś go widziałam przeszłam obok niego i nawet mu w oczy nie spojrzałam, nic nie powiedziałam, on też nie. Z bratem nie rozmawiałam już z 6 lat ? A mieszkamy od siebie zaledwie kilometr? Przykre to jest. Mam nadzieję, że kiedyś pogodzimy się z bratem.

Kiedyś pojechałam do mieszkania po kilka swoich rzeczy, ciuchy, komputer. A tam? Świat jakby się zatrzymał w miejscu. Wszystko leżało tak jak to zostawiłam, mały bałagan, kredki i ołówki na biurku. Wszystko było idealnie położone na swoim miejscu. To niesamowite. Poczułam się jakbym umarła 7 lat temu i wróciła z powrotem, albo jakby moje odejście z domu miało miejsce wczoraj. Już rok tam nie byłam. Już się boję tam jechać, a przecież tam jest wszystko, wszystko co zostawiłam. Zabrałam tylko ciuchy, książki, zeszyty i komputer. Reszta została.

Zmieniłam życie, dom, przyzwyczajenia. Nie tęsknię, nie załuję.

Lecz mimo wszystko jestem nieszczęśliwa. Ale o tym może następnym razem.


Dobranoc blogersi, żegna was dziewczyna-z-marzeniami .